Wspomnień czar

WSPOMNIEŃ CZAR

Refleksje dyrektorów.

Przystosowanie pierwszego budynku do potrzeb szkoły.

W 1975 roku zostałem wizytatorem metodykiem do spraw kształcenia specjalnego.

Przy Szkole Podstawowej nr 4 w Jarocinie było kilka klas specjalnych. Potrzeba kształcenia specjalnego wymagała stworzenia odrębnej placówki. Lata zabiegów mgr T. Chojnackiego – wizytatora merytorycznego Kuratorium Oświaty oraz moje starania dały rezultaty i otrzymaliśmy budynek przy ul. T. Kościuszki w Jarocinie.

Dyrektorem zostałem z początkiem lipca 1983 roku. W ciągu dwóch miesięcy budynek został przystosowany do potrzeb szkoły. Pokonując różne trudności, wyposażyłem pomieszczenia we wszystkie potrzebne sprzęty i częściowo w pomoce naukowe.

Naukę w placówce przy ul. T. Kościuszki rozpoczęto 1 września 1983 roku. Uroczyste otwarcie szkoły nastąpiło 15 września 1983 roku. Większość prac fizycznych wykonywałem sam. Z końcem sierpnia aktywnie włączyli się: pan woźny Eugeniusz Aleksander, sekretarz szkoły pani Gertruda Gruchalska oraz nauczyciele.

Współpraca z gronem pedagogicznym układała się bardzo dobrze. Nauczyciele z ogromnym poświęceniem angażowali się we wszystkich działania dydaktyczno - wychowawcze. Mile wspominam ten czas.

Dzisiaj, z perspektywy czasu, stwierdzam, że obecna placówka diametralnie różni się od tej sprzed 30 lat. Rozwinęła się, wzbogaciła i udoskonaliła. Nigdy jednak nie jest tak dobrze, aby nie mogło być lepiej. Toteż proszę i życzę: Pnijcie się wyżej!

JÓZEF NOWAK
dyrektor szkoły w latach 1983-1986



Poszukiwanie skutecznej metody.

Przygotowanie osób niepełnosprawnych do pracy zawodowej odgrywa w ich kształceniu szczególną rolę. Umożliwia podjęcie stałej, dostosowanej do ich możliwości pracy, zajęcie godnego miejsca w społeczeństwie i uczestnictwo w nurcie życia społecznego. Z tych względów szkoła przywiązywała wielką wagę do wyboru odpowiedniego zawodu i związanego z tym trafnego wyboru odpowiedniej szkoły zawodowej. Nad tym czuwali wszyscy nauczyciele, pracownicy poradni psychologiczno-pedagogicznej w Jarocinie, lekarz szkolny i rodzice uczniów.

W latach osiemdziesiątych dużym problemem było to, że do szkoły specjalnej trafiali uczniowie dopiero na 2 – 3 lata przed ukończeniem nauki w szkole podstawowej. Przygotowanie ich do przyszłego zawodu poprzez wybór odpowiedniej szkoły zawodowej było w tych warunkach zadaniem bardzo odpowiedzialnym i trudnym. Stosowaliśmy rozmaite formy. Szczególnie dużo informacji uczniowie uzyskiwali podczas wycieczek do jarocińskich zakładów pracy. Z H. Gulcz i T. Ermanowiczem, nauczycielami przedmiotu praca-technika, uczniowie klas siódmych i ósmych odwiedzali Zakłady Odzieżowe „Jarkon”, Jarocińskie Fabryki Mebli, Spółdzielnię Pracy „Jawor”, Spółdzielnię Inwalidów „Współpraca”, Tartak Jarocin, warsztaty szkolne Zespołu Szkół Zawodowych nr 1 w Jarocinie i wiele warsztatów rzemieślniczych. Na początku 1987 roku wychowawczynie klas ósmych - H. Jańczak i H. Gulcz - zorganizowały swoim wychowankom wycieczkę do Ośrodka Szkolno-Wychowawczego w Kaliszu. Uczniowie otrzymali informację o zawodach, do których przygotowuje ta szkoła, zwiedzili budynek i hale warsztatowe, spotkali się z wychowankami ośrodka.

Nasuwało się jednak pytanie, które spośród stosowanych przez nas form pracy są najlepsze i najbardziej skutecznie pomagają uczniom w podjęciu decyzji o wyborze zawodu. Odpowiedź na to pytanie dały badania ankietowe, przeprowadzone w kwietniu 1987 r. wśród uczniów klas ósmych. Zdaniem większości z nich, duży wpływ na podjęcie decyzji o wyborze zawodu miały wycieczki do zakładów pracy. Na drugim miejscu wymieniali lekcje pracy – techniki w klasach V – VIII. Potwierdziło to wysoką rangę, jaką przypisywaliśmy, roli tego przedmiotu w szkole. Na kolejnej pozycji znalazły się rozmowy uczniów z rodzicami. To z kolei wskazywało na skuteczność pracy, jaką szkoła przeprowadziła w tym zakresie z rodzicami, a także na prawidłowe wywiązanie się środowiska rodzinnego ze swoich obowiązków wychowawczych.

Wyniki badań ankietowych kol. H. Jańczak i H. Gulcz przedstawiły podczas ogólnopolskiego konkursu: „Wybieramy zawód” ogłoszonego w 1987r. przez Ministerstwo Oświaty i Wychowania. Za to opracowanie uzyskały czwarte miejsce w kraju. Szkoła nr 6 w Jarocinie była jedyną placówką oświatową z województwa kaliskiego, która uczestniczyła w tym konkursie. Nasze doświadczenia dotyczące skuteczności oddziaływania różnych form pracy na wybór zawodu przez uczniów zostały zaprezentowane na kilku konferencjach metodycznych, a także opublikowane w formie artykułu (Szkoła Specjalna, 1987, nr 4, s. 126 – 130).

WACŁAW ADAMIAK,
dyrektor szkoły w latach 1986 - 1990



Moje przemyślenia po 20 latach pracy z dziećmi specjalnej troski.

Jestem człowiekiem wrażliwym na krzywdy ludzi, zwłaszcza dzieci. 1 września 1990 roku zostałem dyrektorem Szkoły Specjalnej w Jarocinie, w której pracowałem od 1985 roku na stanowisku nauczyciela. Od samego początku byłem bardziej menadżerem, bo potrzeby szkoły były ogromne. Rozpocząłem współpracę z Fundacją Stichting Somenwerking Veldhoven – Jarocin i w kwietniu 1994 roku wraz z pracownikami tej organizacji z terenu Jarocina wyjechaliśmy do Holandii. Wizyta przyniosła konkretną pomoc dla szkoły, rozpoczęły się remonty. Pamiętam pierwszy sprzęt – telewizory, radioodbiorniki, organy, który otrzymaliśmy od pana Bojko. Nauczyciele organizowali wiele wspaniałych imprez kulturalnych i sportowych. Były też wycieczki turystyczno-krajobrazowych, np. zlot pod namiotami Drużyn Nieprzetartego Szlaku w 1987 roku.

Za całokształt pracy otrzymałem w 1996 roku najwyższe odznaczenie - medal dr. H. Jordana.

Dlaczego byłem zmuszony zostać menadżerem? Na 1997 rok szkoła otrzymała 2114 zł, co staniało 10% zaplanowanego budżetu. Kwota ta wystarczyła zaledwie na 2 miesiące.

W marcu 1997 roku otrzymałem od pani księgowej informację o przekroczeniu dyscypliny budżetowej. Moja rola w tych latach polegała na chodzeniu od jednego człowieka dobrej woli do drugiego i proszeniu, wręcz żebraniu niemal o wszystko.

Kiedy 10 sierpnia 1993 roku przyszedłem do szkoły, zamarłem z przerażenia, gdyż część dachu całkowicie się zarwała. Mimo braku pieniędzy na naprawę szkody, zajęcia prowadzone były wg planu.

Przez cały ten czas szkole pomagali Holendrzy z Fundacji wraz z byłym dyrektorem placówki specjalnej w Veldhoven – Paulem Mausem.

W 1997 roku do szkoły uczęszczało 168 uczniów. Zaczęło być ciasno.

Dzięki inicjatywie kol. Jadwigi Grali powstał oddział dla dzieci z upośledzeniem w stopniu głębokim (byliśmy jedyną szkołą w byłym województwie kaliskim z takim oddziałem).

W maju 1998 roku wraz z ówczesnym burmistrzem Jarocina, panem P. Jachowskim, pojechaliśmy do Veldhoven na koncert, z którego dochód przeznaczony został dla naszej placówki. Głównym inicjatorem imprezy był Paul Maus.

Na uroczyste obchody 15 - lecia szkoły przybyli członkowie Fundacji z Veldhoven, władze miasta, byli uczniowie i nauczyciele. Wiceburmistrz Jarocina powiedział: „To nie jest piętnaście lat istnienia, to jest piętnaście lat pasji, zaangażowania, poświęcenia się dla dobra tych dzieci i kształtowania ich intelektu.”

W roku 1999 otrzymałem tytuł „Jarocinianina Roku”. To mój największy sukces zawodowy. Kapituła dostrzegła moją pracę dla dobra dzieci.

W 2003 roku pojawiła się nadzieja na przeniesienie szkoły na ul. Szubianki.

Od 18 do 26 sierpnia wraz z panem P. Gruszeckim i K. Mochem, pracowałem po 14 godzin dziennie i przeprowadzka stała się faktem. Największym problemem w nowym budynku był dowóz dzieci.

Jubileusz 20 - lecia istnienia szkoły był momentem na pokazanie naszych dokonań. Podczas tej uroczystości wielkopolski wicekurator oświaty, Stanisław Sikorski, powiedział:
„Romuald Gruchalski był moim przełożonym na obozach harcerskich. To było to, co w nas, a w nim szczególnie, wyrobiło dobroć serca i emanację młodzieńczym zapałem. Dlatego życzę Wam, abyście nigdy nie przestali być młodzi w pomysłach i działaniach.”

W czasie, kiedy pełniłem funkcję dyrektora, utworzyliśmy oddziały dla dzieci z niepełnosprawnością intelektualną stopniu głębokim, oddziały gimnazjalne oraz klasy przysposabiające do pracy.

Przyszedł czas na odpoczynek, przejście na emeryturę. Chciałbym jeszcze raz podziękować wszystkim tym, którzy przyczynili się do mojego „królewskiego pożegnania”.

ROMUALD GRUCHALSKI,
dyrektor szkoły w latach 1990-2006



Nowe zadania, kolejne pomysły i nowa jakość.

Wiele w naszym życiu dzieje się za sprawą przypadku, albo spowodowane jest jakimś dziwnym splotem okoliczności, przynajmniej tak nam się wydaję. W moim życiu jednym z takich momentów był rok 1992. Otóż właśnie wtedy udało mi się otrzymać pracę w szkole podstawowej specjalnej nr 6 w Jarocinie. Zostałem wychowawcą jednej z klas. Musiałem uczyć się wielu nowych rzeczy. Wraz z innymi nauczycielami, dzisiaj moimi serdecznymi przyjaciółmi, budowaliśmy, zmienialiśmy, tworzyliśmy wspólnie przez ponad dwadzieścia lat. W tym czasie ukończyłem cztery różne typy studiów podyplomowych. Dokształcanie się w szkolnictwie – zwłaszcza w szkolnictwie specjalnym - jest niezbędne. Szkoła rozwijała się. Pojawiły się zespoły rewalidacyjno wychowawcze. Powstał Zespół Szkół Specjalnych ponieważ zostało powołane do życia gimnazjum. Już wtedy wiedzieliśmy, że trzeba sporo zachodu, wręcz walki aby dzieci, te najbardziej przez los poszkodowane, te najbardziej potrzebujące miały godne warunki do nauki, do zdobywania umiejętności, które pozwolą im w dorosłym życiu funkcjonować na najwyższym z możliwych dla nich poziomie.

Bo to właśnie było moim, naszym zadaniem. Pozwolić tym dzieciom w stworzonych przez nas warunkach uspołeczniać się, nabierać wiary we własne umiejętności, budować w sobie poczucie wartości, odnosić sukcesy.

Działania naszego grona zaczynały przynosić owoce. Szkoła była pozytywnie postrzegana w społeczeństwie. Do „szóstki” już nie szło się „za karę”. Rodzice zrozumieli, że dla ich dzieci właśnie ta placówka jest miejscem najlepszym. Pojawiało się więc coraz więcej uczniów, którzy do tej pory uczęszczali do innych szkół i pod hasłem źle pojętej integracji „męczyły” się w masowych klasach. Pedagog - mimo najszczerszych chęci – przy trzydziestoosobowych zespołach nie był w stanie właściwie zająć się dzieckiem z upośledzeniem umysłowym. Integracja odnosi sukcesy jeżeli dotyczy dzieci z niepełnosprawnością ruchową. Niepełnosprawność umysłowa wymaga już zupełnie innej pracy i innych warunków odbywania nauki, jakie spełnia właśnie szkoła specjalna. Dbając o to, w 2003 roku podjęta została ważna decyzja przeniesienia szkoły w inne miejsce. Trzeba było sporej wyobraźni, aby wierzyć, że to się uda i że z budynku, w którym mieścił się po części zakład produkcyjny powstanie szkoła taka, jak dzisiaj: piękna, przestronna, bezpieczna, świetnie wyposażona, stwarzająca dzieciom niepełnosprawnym minimalną przynajmniej rekompensatę za życie z różnego rodzaju deficytami.

Plany zostały zrealizowane. Mamy nową siedzibę przy ulicy Szubianki. Powstaje kolejna szkoła, tym razem ponadgimnazjalna dla dzieci z niepełnosprawnością intelektualną w stopniu umiarkowanym i znacznym. Zespół szkół składa się już z trzech placówek. Budynek po części zostaje zaadoptowany na nasze potrzeby. Nadal jednak znajduje się w nim zakład pracy. Organ prowadzący – Starostwo Powiatowe w Jarocinie - podejmuje ważną decyzję, przede wszystkim finansową. Budynek w całości zostaje zakupiony i pierwsze oraz drugie piętro otrzymuje szkoła. Znów przeprowadzka z parteru na pierwsze piętro. Urządzamy się po raz kolejny. Angażują się w to przedsięwzięcie wszyscy pracownicy. Efekt satysfakcjonujący. Zaczynamy spokojnie pracować, uczyć, funkcjonować w nowym miejscu. Niestety budynek ten, to już nie jest „młodzieniec”. Pojawiają się problemy z oknami, dachem, ogrzewaniem. Dzięki staraniom wielu ludzi zostaje podjęta decyzja o termomodernizacji budynku. Radość miesza się z niepokojem – znów remont. Ogromne przedsięwzięcie. Zakres prac chyba największy w tej szkole: wymiana wszystkich okien, instalacji centralnego ogrzewania ocieplenie ścian i dachu. O malowaniu nawet nie wspominam, bo przy ogromie działań przeprowadzanych w szkole miało ono charakter raczej kosmetyczny. Nasza placówka stała się nie tylko nowoczesna, bezpieczna, ale przede wszystkim piękna. Miło jest słyszeć słowa pochwały, niekiedy z odrobiną zazdrości, od naszych gości, zwłaszcza z innych szkół specjalnych, którzy doceniają warunki, jakie stworzył nam Powiat Jarociński. W tym miejscu chciałbym złożyć serdeczne podziękowania za decyzje, które pozwoliły stworzyć dzieciom, wystarczająco już dotkniętym przez los, doskonałe warunki do nauki. Ktoś mądry powiedział, że stosunek do osób niepełnosprawnych jest wyznacznikiem naszego człowieczeństwa. Dziękuje za odważne, trudne i mądre decyzje, że w dobie przeróżnych potrzeb powiatu, dostrzega się człowieka w uczniu z niepełnosprawnością intelektualną.

Kiedy znów wydawało się, że zrobiliśmy wszystko, pojawiła się okazja wymiany zniszczonej, starej i coraz mniej bezpiecznej windy. Z pomocą PFRON-u i Starostwa Powiatowego w Jarocinie, po przeprowadzeniu przetargu, wymieniliśmy windę na nowoczesną i bezpieczną. Już nie mówimy, że mamy wszystko, nie spoczywamy na laurach, podejmujemy się nowych zadań, realizujemy pomysły, tworzymy nową jakość. Jest to oczywiście możliwe dzięki kadrze pedagogicznej, znakomicie przygotowanej do swojej pracy. Każdy, oprócz ukończonego przez siebie kierunku głównego, ma za sobą studia podyplomowe, a znaczna część ma tych form ukończonych kilka. Jest to gwarancja, że dziecko, które trafia do szkoły zostanie objęte fachową, specjalistyczna opieką i rozwinie swoje predyspozycje w optymalnych warunkach. Właściwe funkcjonowanie naszej szkoły to integralna, ścisła współpraca nauczycieli, pań sprawujących dodatkową opiekę nad dziećmi, rodziców oraz pracowników administracji. Naszą misją jest maksymalne uspołecznienie uczniów.

Będąc wcześniej nauczycielem, a obecnie dyrektorem, tak samo postrzegam pomoc „naszemu” dziecku. Teraz spoczywa na minie o wiele większa odpowiedzialność, mam mniej czasu, może, jak niektórzy mówią, mniej jestem wyluzowany. Zapewne tak. Jednak żaden dyrektor nie uczyni nic, jeżeli w swych działaniach będzie sam. Dlatego uważam, że tylko razem można osiągnąć sukces. Dyrektor ma prowadzić, a nie popychać. Jeżeli odwrócę się i zacznie za mną ubywać ludzi, to na pewno przestanę być dyrektorem. Wszystkim, którzy w jednym szeregu dążą do wspólnie określonego celu, dziękuję.

W myśl kronikarskiej dokładności wspomnę, że dyrektorem zostałem w 2006 roku, tuż przed podjęciem decyzji o zakupie budynku przy ulicy Szubianki przez Starostwo Powiatowe w Jarocinie. Jak wiele się od tego czasu wydarzyło i zmieniło, opisałem już wcześniej. Pozwolę sobie wyszczególnić te najważniejsze:

  • zorganizowanie wydawania obiadów dla dzieci,
  • kapitalny remont pierwszego i częściowo drugiego piętra,
  • kompleksowy remont wszystkich sanitariatów i dostosowanie ich do potrzeb osób niepełnosprawnych,
  • termomodernizacja budynku – wymiana wszystkich okien, centralnego ogrzewania,
  • powstanie Stowarzyszenia i co za tym idzie organizacja turnusów rehabilitacyjnych,
  • powstanie pierwszej, od początku istnienia szkoły, sali gimnastycznej,
  • utworzenie specjalistycznych gabinetów: rewalidacyjnych, integracji sensorycznej, stymulacji polisensorycznej,
  • wznowienie działalności drużyn „Nieprzetartego Szlaku”,
  • wydawanie gazety szkolnej,
  • modernizacja archiwum,
  • wymiana windy,
  • nadanie szkole imienia i wiele, wiele innych znaczących działań .

Te ostatnie lata rozwoju naszej szkoły wymagały samozaparcia, kreatywności, dyscypliny, koordynacji wielu działań i wzorowej współpracy wszystkich pracowników. Jestem dumny, że mogłem w tym trudnym czasie być dyrektorem szkoły i jednocześnie wdzięczny wszystkim tym, którzy mi pomagali i uważają, że dobro ucznia jest najważniejsze. Bo bez emocjonalnego zaangażowania praca z dzieckiem, a zwłaszcza z dzieckiem z niepełnosprawnością nie ma szans powodzenia.

GRZEGORZ MAĆKOWIAK,
dyrektor szkoły od 2006 roku